czwartek, 28 kwietnia 2016

CHLEBEK Z BATATÓW WG JAMIE'GO OLIVER'A


Od jakiegoś czasu moją głowę zaprząta głównie jedna myśl. Jak szybko mija czas...
Patrzę na Zosię. Urodziła się zaledwie wczoraj. Dziś juz próbuje sama siadać, je obiadki, wciąż głośno się śmieje. Rośnie, dojrzewa. A ja? Juz za nią tęsknię. Kilka dni temu, po porodzie, wróciłyśmy ze szpitala. Dzisiaj- Zosia pełza po łóżku. Jeszcze chwila i wypełznie z domu...
Zerkam na Oliwkę i Tymka. Bawią się, ale to już nie takie zabawy jak jeszcze kilka dni temu. Są doroślejsze, poważniejsze. Choć nadal szalone, teraz juz dojrzałe. I "charakterne". Zupełnie inne... 
Zastanawiam się kiedy tak się zmienili? Kocham ich każdą cząstką, ale zdaję sobie sprawę, że tracę chwile "na wyłączność". I, wiedząc, że przed nami jeszcze piękniejsze dni, wydaje mi się jednocześnie, że bezpowrotnie coś utraciłam. 
Zawsze starałam się celebrować każdą chwilę. Wyznając zasadę, że każda minuta jest cenna i bezpowrotna, że nigdy nie wiadomo co spotka mnie za godzinę, za zakrętem, chciałabym żyć tak, aby w pełni zagospodarować każdą sekundę. Nie tracić czasu na bezsensowne konflikty i przepychanki. Nieporozumienia wyjaśniać od razu (choć wiem, że są rzeczy, które wymagają czasu i że zamęczam najbliższych niecierpliwością). Delektować się każdą sekundą, mieć poczucie wykorzystania w pełni tego, co posiadam.  Dawać siebie. Szanować to, co otrzymałam. Kochać. Obserwować, chłonąć. Każde słowo, spojrzenie, dotyk. Każdą godzinę, każdy dzień, rok. Wiosnę, lato, jesień, zimę.  Całe życie. 
Kiedy więc moje dzieci dorosły? I czy spamiętałam każdą wartą zapamiętania chwilę?
 Za następny tydzień będzie mi brakowało tego, co przeżywam teraz. Będę też najszczęśliwsza patrząc na to, jakie postępy robią. Jacy są właśnie teraz. Każdy czas jest po swojemu piękny. Każdy etap jest inny, niepowtarzalny. Tęsknię za tym co było i czekam na to co będzie. Przeżywam to, co jest teraz. 
Tylko dni mijają jakoś tak, zbyt chyba, szybko... Może właśnie dlatego?
A ten chlebek? Cudownie słodki, pachnący, z chrupiącą skórką. Najlepszy zaraz po upieczeniu albo (już później) z tostera lub odsmażany. Z masłem, masłem orzechowym, z dżemem.
Albo jak tylko zechcecie. I kiedy ;) 

Składniki
  • ok 0,5 kg batatów
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • sok z połowy pomarańczy
  • szczypta  dobrej soli
  • 0,5 szkl oliwy lub oleju z orzechów włoskich + 2 łyżki
  • skórka otarta z pomarańczy
  • 50 g zmielonych orzechów włoskich
  • 2 jaja
  • 50 g jogurtu naturalnego
  • 1 łyżeczka przyprawy korzennej
  • 200 g mąki pszennej
  • 2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • opcjonalnie posiekane orzechy do posypania
Przygotowanie
Nagrzejcie piekarnik do 170 st. Bataty obierzcie, pokrójcie w 2-3 cm kostkę. Wymieszajcie z 2 łyżkami oliwy, sokiem z pomarańczy, solą i cynamonem i wyłóżcie na blachę do pieczenia. Pieczcie około 40 min do 1 godziny- aż staną się miękkie. Upieczone przestudźcie i zmiksujcie na puree.
Do puree z batatów dodajcie wszystkie pozostałe składniki (najlepiej w temperaturze pokojowej) i zmiksujcie, aby składniki się połączyły.
Przygotujcie foremkę- keksówkę. Przełóżcie do niej masę i włóżcie do piekarnika. Pieczcie około 40-45 minut- do suchego patyczka.


 przepis Jamie'go Oliver'a

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Lista zakupów.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...