Dzisiaj znów
zostałem kapitanem w kuchni.
Mogłem rządzić do
woli, więc zarządziłem taki obiad, że tylko ja go jadłem J (cóż
poradzić, więcej było dla mnie) .
Pyszne,
aromatyczne, rozpływały się po moim podniebieniu. Ale o tym to tylko ja, ja
kapitan, wiem – reszta rodzinki solidarnie mnie zignorowała.
Panie i Panowie.
Dzisiaj jadłem Flaczki.
Mąż jednej z Sióstr
Składniki
- flaki świeże (wyczyszczone) – ok 500 g
- wołowina na rosół – ok 750 g - 1 kg
- włoszczyzna w ilości podwójnej
- 2 ząbki czosnku
- dodatkowa cebula
- łyżka mąki
- imbir
- gałka muszkatołowa (w ilości całkiem sporej J )
- papryka słodka
- majeranek
- sól i pieprz
- posiekana natka pietruszki
- tłuszcz do smażenia (smalec, masło klarowane)
Przygotowanie
Gotujemy
rosół z wołowiny, jednej porcji włoszczyzny (część włoszczyzny zostawiamy na później) ziela angielskiego i liści laurowych.
W
czasie gdy rosołek się gotuje, zajmiemy się flaczkami. W garnku gotujemy wodę i
do wrzącej wody wrzucamy flaczki. Pierwszy raz gotujemy je 5 minut. Wyciągamy i zmieniamy wodę. Powtarzamy
to samo i do gotującej wody wrzucamy znów flaczki. Teraz gotujemy je 15 minut i
znów wymieniamy wodę. Po raz trzeci wymieniamy wodę i gotujemy je około 25
minut.
Po
wyciągnięciu flaki kroimy na dosyć drobne paski (nie za grube i nie za
cienkie). Po tym jak rosół już będzie prawie gotowy, wyciągamy włoszczyznę,
przecedzamy wywar i wrzucamy do rosołu flaczki. Dodajemy pokrojone w paski lub
starte na tarce warzywa, które zostawiliśmy (marchew, pietruszkę, seler) i
gotujemy wszystko na małym ogniu do momentu, aż flaki staną się miękkie (ok 1,5
-2 godz).
Pozostałą cebulę szatkujemy. Na patelni
rozgrzewamy tłuszcz, wrzucamy cebulę, smażymy na niewielkim ogniu. Kiedy cebula
stanie się szklista, dosypujemy mąkę i słodką paprykę i robimy zasmażkę (
mieszając smażymy, aż mąka zacznie ciemnieć). Gotową zasmażkę przekładamy do
garnka z zupą, dodajemy drobno posiekany czosnek i resztę przypraw (sól,
pieprz, imbir, gałkę muszkatołową, majeranek). Mieszamy, próbujemy, doprawiamy
do smaku i posypujemy posiekaną natką pietruszki.
Potem znów próbujemy.
I znów.
I znów…
Ze świeżym chlebem ideał. Męski ideał.
o dawno nie jadłam:)
OdpowiedzUsuń